Conte: Jestem wolnym umysłem, a nie wazeliniarzem. Radzę piłkarzom we wszystkich sferach życia

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 23.11.2019 15:50 / Ostatnia aktualizacja: 23.11.2019 22:57

Antonio Conte dwa dni po porażce z Borussią Dortmund (2:3) w Lidze Mistrzów udzielił francuskiej gazecie "L'Équipe" wywiadu, w którym opowiadał o swoim charakterze, o swojej karierze piłkarskiej i trenerskiej, a także o swojej metodzie zarządzania wszystkimi sferami życia swoich piłkarzy. Tytuł wywiadu to: "Jestem wolnym umysłem, a nie wazeliniarzem."

 

Jak tłumaczy Włoch, jego sposób zarządzania piłkarzami to wpływ na wszystkie sfery ich życia, również te intymne. W wywiadzie z francuskim dziennikiem sportowym były trener Chelsea i były selekcjoner reprezentacji Włoch mówi o swojej osobowości, swoich metodach i o tym, jak stał się jednym z najlepszych trenerów na świecie.

 

– Porażka oznacza dla mnie ból. Przez następny dzień, może półtora dnia to jest jak bycie w żałobie. Porażka musi zostawić na mnie ślad, tak samo jak na moich piłkarzach i na klubie dla którego pracuję. Wkładam w szukanie rozwiązań tak dużo energii ponieważ zwycięstwo może przynieść w pewnym stopniu ulgę.

 

– Czytam dużo książek o psychologii, o zarządzaniu grupą i motywacji, ponieważ taktyka i technika to nie wszystko. Trener musi być wodzem dla 50 różnych mężczyzn, gdzie każdy z nich ma inny charakter. Już tak wiele razy proszono mnie o napisanie książki o zarządzaniu, ale obecnie nie mam czasu. Ostatecznie, kiedyś to zrobię.

 

Conte miał kilku dobrych mentorów na drodze swojej kariery piłkarskiej. Tylko niektórzy z nich to Giovanni Trapattoni, Marcello Lippi, czy Carlo Ancelotti.

 

– Wspomniałbym też o Arrigo Sacchim w reprezentacji Włoch, o Dino Zoffie, o Eugenio Fascettim, nawet o Carlo Mazzone kiedy debiutowałem w Lecce. Nauczyli mnie dyscypliny, używania marchewki i bata.

 

– Trap [Trapattoni – red.] jest dla mnie jak drugi ojciec. Przyszedłem do Juve mając 21 lat i nie zostałbym tam na długo gdyby nie on. Dał mi wsparcie, kiedy popełniłem błąd w sparingu z AS Monaco.

 

– Podobnie jak w mojej karierze zawodnika, mój czas w Juventusie jako trener przerósł oczekiwania. Ciężko pracowałem, żeby co roku się poprawiać i czułem się inaczej, niż jako zawodnik. Miałem uczucie, że mogę osiągnąć coś istotnego. Znałem swoje zalety i wiedziałem jak wprowadzić moje pomysły w praktykę.

 

– Od początku kariery trenerskiej postawiłem sobie cel: najpóźniej za 3-4 lata objąć klub na wysokim poziomie. Gdyby mi się nie udało, porzuciłbym ten zawód.

 

– Są wykładowcy uniwersyteccy którzy świetnie rozumieją teorię, ale nie potrafią przekazać swojej pasji. To co robię ja to przekazywanie mojej pasji do tego sportu, by mogły z tego czerpać również następne pokolenia.

 

– Rywalizacja jest jak bitwa na wojnie. Kiedy idziesz walczyć, nie ma mowy o żartach. Panuje zasada: "twoja śmierć, moje życie". Na końcu może być tylko jeden zwycięzca i muszę zrobić wszystko, by to moja drużyna wracała z niej z tarczą.

 

– Gram by wygrywać i to może irytować wielu ludzi. Nakładam presję na tych, którzy nie są do tego przyzwyczajeni. Taki jestem i wiem że przez to moja kariera skończy się wcześnie, ponieważ żyję na przesadnej wręcz intensywności. Często się zastanawiam, czy to w porządku, że spędzam tak dużo czasu z dala od rodziny. W futbolu można robić wiele rzeczy, ale jeśli nie chcesz poświęcić swojej rodziny, to nie możesz decydować się na bycie trenerem. Będę mógł się uśmiechnąć, kiedy w końcu będę miał na swoich barkach mniejszą odpowiedzialność i mniej ludzi.

 

Zarządzanie wszystkimi sferami życia dotyczy też ingerowania w życie intymne zawodników. Poza byciem taktykiem, psychologiem i nauczycielem, Antonio Conte bywa również seksuologiem.

 

– Byłem piłkarzem, więc wiem że w trakcie sezonu nie można zbyt długo uprawiać seksu. Trzeba zminimalizować wysiłek fizyczny tak bardzo jak to możliwe, lepiej więc pozwolić swojej partnerce dominować. Lepiej jest też robić to z żoną lub stałą partnerką, żeby nie czuć się zobligowanym do wyjątkowych wyczynów w łóżku.

 

– Byłem piłkarzem, dzięki czemu potrafię wejść do umysłów moich piłkarzy i czytać w ich myślach. Wiem kiedy zawodnik potrzebuje wsparcia, a kiedy trzeba sprowadzić go na ziemię.

Źródło: "L'Équipe"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close