Czy brak bramek w meczach z silnymi rywalami jest powodem do paniki?

Autor: Mariusz Lentowicz Dodano: 01.12.2020 18:28 / Ostatnia aktualizacja: 01.12.2020 18:28

Po niedzielnym bezbramkowym remisie na Stamford Bridge José Mourinho wykorzystał sytuację i lekko złośliwie skomentował wydarzenia z tego meczu

 

­­– Przybyliśmy tu, aby wygrać, a nie wygraliśmy. Nie zrobiliśmy tego, ponieważ przeciwnik był bardzo dobry w obronie. Oni nie ryzykowali.

 

Oczywiście w rzeczywistości to właśnie niechęć drużyny prowadzonej przez Portugalczyka nadała ton całego meczu. To właśnie w zespole Spurs Moussa Sissoko spędził większość meczu jako dodatkowy obrońca wspierający grającego na prawej stronie Sergio Auriera, aby pomóc mu w odpieraniu ataków rywali, a szczególnie w neutralizowaniu niebezpiecznych wybiegów Timo Wernera na lewej flance Chelsea. Również jego główny partner z pomocy Pierre-Emile Højbjerg czasem cofał się tak głęboko, że stawał się dodatkowym środkowym obrońcą.

 

Pomimo kilku obiecujących momentów, Tottenham zdołał oddać tylko jeden strzał na bramkę Eduarda Mendy‘ego,  ich oczekiwana liczba bramek na mecz (xG) wyniosło 0,19. W tym sezonie jedynie Crystal Palace stworzyło mniejsze zagrożenie dla bramki zespołu The Blues, a ich xG w bezpośrednim starciu wyniosło 0,15.

 

Nie można jednak powiedzieć, że za stwierdzeniem Mourinho nie kryje się ziarno prawdy. Chelsea była zauważalnie bardziej ostrożna niż w poprzednich tygodniach i pomimo wysokiego posiadania piłki uważali na groźbę kontrataku rywala, a główną taktyką na ten mecz były dośrodkowania, których zarejestrowano aż 22 z otwartej gry, po 11 w każdej połowie. Pomimo, że wielu zawodników nie skupiało się na ataku, The Blues i tak mogliby wygrać gdyby Tammy Abraham wykorzystał jedno z dośrodkowań w pole karne, jednak oczekiwana liczba bramek (xG) na poziomie 0,83 pokazuje, jak ostrożnie zagrała ekipa Franka Lamparda w tym spotkaniu.

 

Wydaje się, że u szkoleniowca Chelsea nastąpiła wyraźna przemiana w podejściu do meczów z silnymi rywalami. W zeszłym sezonie jego kadencja rozpoczęła się od porażki 4:0 z na Old Trafford z Manchesterem United. W tamtym meczu to Chelsea wydawała się drużyną grającą lepiej i bardziej otwarcie jednak została za to brutalnie ukarana. Patrząc na cały poprzedni sezon The Blues zachowali tylko jedno czyste konto w meczach Premier League z zespołami z TOP6 i również jedno czyste konto spośród ośmiu meczów rozegranych w ramach Ligi Mistrzów.

 

W tym sezonie pod tym względem sytuacja jest dużo lepsza. Chelsea udało się uniknąć utraty bramki w pojedynkach z United oraz z Tottenhamem w Premier League, a także nie straciła bramki z Sevillą w Lidze Mistrzów. Ekipie Franka Lamparda nie udało się powstrzymaj jednak ofensywy Liverpoolu, z którym przegrała 2:0, jednak wpływ na to miała czerwona kartka Andreasa Christensena i słaba dyspozycja Kepy na bramce. Przybycie Thiago Silvy i Eduarda Mendy’ego sprawiło, że kibice nie mają poczucia paniki gdy rywale atakują obronę Franka Lamparda.

 

Stanowi to dla zespołu prawdziwy postęp. Konsekwentna gra w obronie jest niezbędna, jeśli wciąż młody i nowocześnie wyglądający zespół The Blues ma poważnie walczyć o ważne trofeum już w tym sezonie. Z drugiej strony nie można jednak zignorować tego, że drużynie Franka Lamparda nie udało się strzelić gola w spotkaniach przeciwko Liverpoolowi, Tottenhamowi, Sevilli czy ekipie United i prawdę mówiąc, rzadko wydawało się, że jest to w stanie zrobić.

 

Błędem byłoby twierdzić, że wszystkie te mecze przebiegały według tego samego schematu. Podczas przegranego meczu Liverpoolem występowały wyjątkowe okoliczności utrudniające walkę o chociażby punkt, a podczas meczy z Sevillą oraz United to Chelsea musiała się bronić przez długie okresy. Te spotkania odbyły się jeszcze zanim Frank Lampard przeszedł na ustawienie 4­-3-3, który wydaje się najlepszy dla zespołu. Dzięki temu w meczu ze Spurs The Blues mieli ponad 60% posiadania piłki grając przez większość czasu na połowie rywala, niemal całkowicie pozbawiając przeciwników nadziei na kontrataki.

 

Filozofia ataku Franka Lamparda była zazwyczaj podobna. Zamiast podejmować taktyczne starania i usilnie wpychać się w pole karne rywala, priorytetem była raczej równowaga i oczekiwania na indywidualne przebłyski utalentowanych graczy z formacji ofensywnej. To podejście wydaje się teraz o wiele bardziej logiczne  po sprowadzeniu na Stamford Bridge Timo Wernera, Hakima Ziyecha czy Kaia Havertza.

 

Chelsea miała jednak dużo dobrych momentów podczas niedzielnego spotkania.  Niestety, Abrahamowi nie udało się wykorzystać żadnego z dwóch świetnych dośrodkowań Reece’a Jamesa, natomiast Werner nie miał zbyt wielu sytuacji poza golem unieważnionym z powodu spalonego w pierwszej połowie. Hakim Ziyech również rozegrał swój najsłabszy mecz pod kątem podań od czasu przybycia do Anglii. Innego dnia ekstremalna ostrożność José Mourinho mogłaby nie wystarczyć jeśli zawodnicy The Blues zagraliby na miarę swoich możliwości.

 

Widać, że ofensywni gracze The Blues zaczynają się ze sobą zgrywać i coraz lepiej rozumieją się na boisku. Być może samo to wystarczy aby w końcu zespół zaczął punktować również w meczach z silnymi rywalami. Jeśli nie, Lampard będzie zmuszony do dalszego poprawiania kwestii taktycznych w prowadzonej przez siebie drużynie, aby zapewnić równowagę między obroną, a atakiem.

 

Najbardziej zachęcający dla fanów The Blues powinien być fakt, że Lampard wydaję się być świadomy potencjalnej stawki. Kontuzje sprawiły spore problemy drużynie Jurgena Kloppa, broniącej tytułu mistrzowskiego, a również Manchester City jest dość daleko od optymalnej formy w obecnych rozgrywkach. Jest mało prawdopodobne, że zdobywcy tytułu Premier League będą musieli przekroczyć granicę 100 punktów, a taka rzeczywistość powinna poruszyć ambicję każdego zespołu z okolic pierwszej czwórki. Margines błędu ekip walczących o mistrzostwo może być dużo większy niż w poprzednich sezonach, ale jest również więcej pretendentów to zdobycia tytułu i więcej bezpośrednich starć pod presją. Każdy błąd może mieć kolosalne znaczenie i to aby nie przygrywać meczy jest tak samo ważne jak to aby je wygrywać.

 

Remis z niebezpiecznym przeciwnikiem nie jest więc czymś złym, pod warunkiem, że w pojedynkach przeciwko słabszym zespołom obędzie się bez żadnych potknięć. Chelsea w ostatnich tygodniach radziła sobie bardzo dobrze ze słabszymi rywalami pokonując Burnley, Sheffield oraz Newcastle w ostatnich trzech kolejkach Premier League. W tym sezonie właśnie taka kombinacja może być kluczowa w walce o tytuł. Lampard o tym wie, podobnie jak Mourinho, niezależnie od tego, co mówi publicznie.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

yarexq V2
komentarzy: 1791
01.12.2020 19:10

Skądże. To Lampard raczej sobie postawił za cel żeby nie przegrywać tych trzech meczów.

grzybeek
komentarzy: 537
01.12.2020 19:03

już na pewno i ten wielkie mądrości wielkich ekspertów ...

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close